Info

Czemu poświecona jest ta strona?

Strona "Łódzkie Murale" powstała aby zaprezentować i ocalić od zapomnienia wielkoformatowe grafiki reklamowe namalowane na ścianach łódzkich bloków i kamienic w czasach PRL-u. Aby nie wyrywać tego zagadnienia z kontekstu historycznego, znajdują się tu również zdjęcia starych szyldów i napisów (dział NAPISY) oraz współczesnych realizacji (dział PO 1990).


Słownikowa definicja murali

Mały słownik terminów plastycznych autorstwa Krystyny Zwolińskiej i Zasława Malickiego (Wiedza Powszechna, Warszawa 1990) podaje taką oto definicję interesującego nas terminu:

murale (hiszp. mural - ścienny) - nazwa pochodzenia hiszpańskiego oznaczająca w skrócie dekoracyjne malarstwo ścienne; rozpowszechniła się w Europie od czasu, gdy zyskały sławę monumentalne prace powstałe w Meksyku i innych krajach Ameryki Łacińskiej w latach 20. i 30. XX w. Wiele z nich zrealizowano na ścianach zewnętrznych, wykorzystując nowo wynalezione lakiery z żywic syntetycznych. Artyści, którzy rozwinęli tę działalność - to David Alfaro Siqueiros, Jose Clemente Orozco i Diego Riyera. Uprawiali oni sztukę zaangażowaną społecznie, dydaktyczną, stosując proste alegorie i dosadną ekspresję wyrazu. Pionierzy murali używali farb o syntetycznym spoiwie celulozowym (nitroceluloza, piroksylina), stosowanych jako lakiery samochodowe. Obecnie zamiast nich używa się farb z żywic sztucznych, m.in. polioctanu winylu, polistyrenu, spoiw epoksydowych oraz krzemianowych i innych.


Jak widać duży nacisk w tej definicji położono na dekoracyjność oraz przekaz społeczny. Niestety, nie jest ona wystarczająca do tego, aby opisać tematykę strony.

Murale - definicja rozszerzona

Murale to dekoracyjne malarstwo ścienne, którego celem może być zarówno impresja odbiorcy, jak i reklamowanie jakiegoś produktu, usługi czy instytucji.

Taką definicją możemy zebrać w całość wszystkie obiekty przedstawione w działach MURALE i Po 1990. Definicja nie odnosi się do szyldów itp. Posiłkuję się tutaj plakatem, który może być zarówno dziełem sztuki jak i zwykłym drukiem reklamowym.

Inne określenia

Czym były wielkoformatowe grafiki malowane na ścianach budynków w czasie PRL-u? Jakie określenie je najlepiej opisuje? Otóż z tym jest pewien problem. Zdecydowałem się na używanie określenia "mural" ze względu na ekonomiczność tego słowa, zdając sobie sprawę, iż nie jest to do końca usprawiedliwione. Poszukując określeń tego zjawiska można natknąć się na liczne mniej lub bardziej dopasowane określenia. Pierwsze, co przychodzi do głowy, to słowo "reklama". Trudno się dziwić, te realizacje miały taką funkcję. Niemniej jednak w czasach, gdy gospodarka była sterowana centralnie, a państwo miało monopol w praktycznie każdej dziedzinie handlu, trudno sobie wyobrazić, iż klient miał jakikolwiek wybór. Jeśli ubezpieczenie, to tylko w PZU, jeśli zakupy, to w sklepach Społem. Były to więc obwieszczenia, swojego rodzaju nośniki suchej informacji. Istnieje co prawda termin "reklama socjalistyczna", ale umiejscawia on całą działalność reklamową tak, iż zupełnie mija się to z dzisiejszym jej wyobrażeniem. Według wytycznych postawionych w tej definicji, reklama socjalistyczna miała rzetelnie informować, reklamować bardziej produkt niż producenta i być oparciem dla klienta. Jednakowoż na ścianach nie stosowano tych wskazówek - one rządziły się innymi prawami niż reklamy np. w prasie. Godząc się na zlepek tych dwóch słów, otrzymujemy określenie "mural reklamowy", które może i jest mało szczęśliwe, ale daje pewne pojęcie, o co chodzi i odróżnia całą klasę realizacji od ich artystycznych pierwowzorów. Kolejne określenie to "malowidło", ale jest ono przytaczane raczej jako synonim, niż właściwa definicja. Malowidła charakteryzują się kunsztem, dbałością o szczegóły, no i są wykorzystywane głównie do utrwalania podniosłych tematów, np. historycznych czy religijnych. Podobnie kojarzy się określenie "malarstwo monumentalne", które wydaje się być zarezerwowane dla sztuki wyższej, a nie reklam. Kolejne słowo związane z omawianym tu tematem to "pannenau", czyli coś, co moglibyśmy zdefiniować jako reklamy malowane na ścianach budynków w warunkach wolnego rynku. Takie reklamy spotykało się w Polsce przed wojną - właściciele sklepów zachęcali do zakupów u siebie poprzez stworzenie dużego pola z listą produktów, adresem i nazwą firmy. Spotyka je się na zachodzie, głównie na ścianach szczytowych. Jak natomiast murale nazywali ich twórcy? Z wrodzoną sobie wdzięcznością określali je mianem "ściana". "Co porabiasz?" "robię ścianę". To proste określenie oddaje znakomicie zupełny brak chociażby zawiązku nazewnictwa. Co jednak przemawia za słowem "mural"? Otóż ich twórcy szybko dostrzegli, że te wielkoformatowe realizacje są ich wizytówkami i możliwością przemycenia najnowszych trendów w grafice, a jednocześnie ozdobą miasta. Starali się, by ich prace były na jak najwyższym poziomie. Reasumując, tyle nakładu pracy włożono w te reklamy, iż można je śmiało w skrócie nazwać muralami, gdyż odzwierciedlają wizję artysty, a nie jedynie wytyczne zamawiającego.

Początki miasta-galerii

Tkanka miejska Łodzi po drugiej Wojnie Światowej nie była zniszczona w takim stopniu jak innych miast Polski. Powodem wyjścia niemalże bez szwanku z zawieruchy wojennej było m.in. to, iż przed wojną jedną trzecią mieszkańców stanowili Niemcy, posiadający tu swoje fabryki i pałace, toteż miasto uniknęło większych bombardowań. Pod koniec wojny Armia Czerwona oszczędziła "czerwoną Łódź", miasto proletariatu. Inne miasta, częściowo lub niemalże całkowicie zniszczone, mogły sobie pozwolić na budowę zaprojektowanych z rozmachem nowych dzielnic, dokąd prowadziły szerokie arterie komunikacyjne. Łódź została jednak z XIX-wiecznym układem ulic, który nie mógł sprostać potrzebom rozwijającej się metropolii.

Niezbędne okazały się wyburzenia całych pierzei i tak powstała na przykład Trasa PP (ciąg ulic Zachodniej i al. Kościuszki) czy Trasa WZ (al. Piłsudskiego i al. Mickiewicza). Podczas wyburzeń wyeksponowano mnóstwo ścian szczytowych, ciągnących się nawet kilkaset metrów i sprawiających ponure wrażenie. Ich zagospodarowaniem zajęła się łódzka Rada Narodowa, proponując przyozdabianie ich reklamami. Ideę podchwyciły natychmiast rozmaite przedsiębiorstwa. I w ten oto sposób zaczęła się era malowanych reklam w PRL-u.

Pierwsze murale pojawiły się już na przełomie lat 50. i 60. XX wieku, były to jednak skromne początki. Na dobre "przemysł reklam ściennych" ruszył w latach 60. XX wieku, a najwięcej reklam powstało w latach 70. i 80. Możliwe to było dzięki rozwojowi przemysłu chemicznego, który dostarczał spory wybór coraz bardziej trwałych farb i lakierów. Braki w zaopatrzeniu wyrównywano z typową dla tamtych czasów zaradnością, mieszając różne typy farb dla przykładu. Dzięki temu szare miasto stało się kolorowe, a sterczące ściany przestały przeszkadzać.

Generacje murali

Grafiki reklamowe malowane na ścianach budynków ewoluowały. Dzięki rozmowom z ich twórcami udało się dokonać zgrubnego podziału na trzy generacje realizacji wielkoformatowych czasów PRL. Kolejne zwroty w estetyce dzieł dokonywały się na skutek zmian politycznych, świadomości artystów i możliwości technologicznych. Rysunki prezentują syntezę cech danej generacji, oczywiście nie są to projekty z epoki, a współczesne grafiki.

Generacja pierwsza: proste rysunki, dosłowność przekazu, przeładowanie kompozycji (próbowano namalować cały asortyment sklepu), niewykorzystywanie całej płaszczyzny, proste liternictwo, przygaszone kolory (brak farb).
Przykłady: M 147, M 150 B.
Generacja druga: bardziej złożona kompozycja, początki rozwiązań formalnych, nawiązywanie do reklamowanych produktów (przekaz anegdotyczny, aluzja), ciekawsze wzory czcionek, żywsze kolory.
Przykłady: M 061, M 083B.
Generacja trzecia: rozwiązania czysto formalne, zaawansowane i skomplikowane kompozycje, wielka ilość żywych kolorów, zupełne oderwanie od reklamowanego produktu, przekaz informacyjny zepchnięty na bok, wysublimowane liternictwo. Przykłady: M 020, M 154.

Powody zmian były często prozaiczne. Pierwsza generacja, trwająca od końca lat 50. do połowy lat 60. XX w., skończyła się w momencie, gdy twórcy zdali sobie sprawę z jej niskiej wartości estetycznej, trudności przy realizacji zbyt skomplikowanych projektów oraz brak możliwości rozwoju swojej osobistej sztuki. Na ścianie ciężko było oddać obłości np. reklamowanych sprzętów AGD, wymagało to nie lada nakładów pracy (gradienty). Ponadto uwierzono, iż klienci rozumieją, czego to jest reklama, nie trzeba im rysować wszystkiego na kamienicy. Pojawienie się większego wyboru farb o lepszej jakości, rosnąca chęć wyzwolenia się z okowów dosłowności wśród twórców i trendy w grafice reklamowej polskiej i światowej, wymusiły nowy sposób tworzenia kompozycji. Tak oto narodziła się druga generacja, zrywająca z dosłownością. Kiedy reklamowano Totalizator Sportowy, nie malowano już powiększonego kuponu, lecz odwoływano się do znanych wszystkim symboli np w jakiś sposób wyróżniano 6 spośród 49 pól itp. Zaczęły wchodzić rozwiązania, gdzie forma była istotna, lecz jeszcze nie dominowała projektu. Większa liczba dostępnych farb (lecz nie bez problemów zaopatrzeniowych) pozwalała na rozwinięcie skrzydeł twórcom reklam. Poza tym, chcieliśmy, by było kolorowo jak na Zachodzie, w ramach oczywiście gospodarki socjalistycznej. Trzecia generacja pojawia się w latach 80. XX wieku z dwóch powodów. Po pierwsze, twórcy traktują już swoje dzieła nie jako "fuchy" lecz swoiste wizytówki i odpowiedzialne ozdobymiasta, a po drugie, towarów w sklepach po prostu nie było, więc nie chciano drażnić opinii publicznej reklamami np. nigdzie niedostępnych skarpet czy innych produktów. Dzięki temu artyści mieli niemalże nieograniczone pole działania, co zaowocowało powstaniem wielu bardzo udanych realizacji, które mogły reklamować cokolwiek, gdyż były uniwersalne. Ilość użytych kolorów nieraz i dziś onieśmiela, pomimo upływających dekad. Dominowały rozwiązania formalne, desenie, skomplikowane transformacje figur, kompozycje otwarte, nawiązania do architktury. Informacja o produkcie zeszła na drugi plan.

Stare łódzkie murale: między informacją a sztuką ulicy geneza tekstu

W czasach Polski Ludowej na ścianach łódzkich kamienic namalowano ponad 200 kolorowych malowideł, które do dziś zachwycają kolorami i kompozycją. Wciąż jednak trudno określić czym tak naprawdę były i jaka nazwa byłaby dla nich najwłaściwsza. W zamyśle reklamy, w warunkach gospodarki sterowanej centralnie, nie mogły pełnić tej funkcji: promowały bowiem towary i usługi, które reklamy tak naprawdę nie potrzebowały, lub były dostarczane przez przedsiębiorstwa nie mające konkurencji w danej branży. Skoro oszczędzać można było w zasadzie w jednym banku, a ubezpieczyć się w jednym towarzystwie, to ich przekaz ograniczał się jedynie do obwieszczania, że jakiś towar czy usługa w ogóle istnieje. Nie były one również propagandą, były to bowiem nośniki wieloletnie, a w polityce (nawet socjalistycznej) zmiany następują szybko. Hasła rocznicowe umieszczano na planszach zlokalizowanych na skwerach, placach czy przed fabrykami. Łatwo było je wymienić na nowsze, zwłaszcza jeśli opinia społeczna do oficjalnych sloganów zaczynała dodawać szydercze komentarze. Łódzkie murale nie były także zaangażowane społecznie jak te znane z Meksyku, toteż nikt nie wpadł na pomysł użycia tej nazwy. Jednak w celu popularyzacji tego tematu i dla prostoty przekazu, zdecydowałem się na użycie określenia „mural”, które częściowo pasuje i otwiera pole do szerszej interpretacji tego zjawiska.

Pierwsze murale namalowano w Łodzi w połowie lat 50. XX wieku i tworzono je do czasów przemian ustrojowych roku 1989. Analizując wszystkie reklamy z tego okresu, wyróżnić można trzy ich generacje. Pierwsze murale (od połowy lat 50. do połowy lat 60.) cechowały się dosłownością, niedoskonałą kompozycją i przygaszonymi kolorami: reklamowane produkty często po prostu malowano na ścianach kamienic dopisując jedynie adresy. Druga generacja przyniosła pewne zmiany: zrezygnowano z dosłowności, a do reklamowanego towaru jedynie nawiązywano, stawał się on pretekstem do wyprowadzenia ciekawej i kolorowej geometrycznej kompozycji. Trzecia generacja łódzkich murali (od drugiej połowy lat 70.) to realizacje bardzo kolorowe, z ciekawymi kompozycjami i informacją dosłownie zepchniętą na margines. Twórcy szybko zorientowali się, iż malowanie reklam to wspaniała okazja do zaprezentowania swojej sztuki szerokiej publiczności, nie szczędzili więc starań w projektowaniu coraz to ciekawszych dzieł. Wykształceni w wyższych szkołach plastycznych postanowili zapoznawać mieszkańców z najnowszymi trendami w grafice. Tworzone przez siebie reklamy dla łódzkich i ogólnopolskich przedsiębiorstw zaczęli traktować jak własne wizytówki, a całe miasto – jako wielką galerię. Była to więc swoista „sztuka ulicy”, ale określenia „street art” jeszcze wtedy nie używano.

Wolność w projektowaniu murali czasów PRL geneza tekstu

Na pierwszy rzut oka, słowa "wolność" i "reklama socjalistyczna" znajdują się w księgach stojących w najbardziej oddalonych od siebie skrzydłach ogromnej biblioteki. Oprócz reżimu polityczno-społecznego, którego wolnym nie sposób było nazwać, twórca reklamy malowanej na ścianach budynków był ograniczony przez liczne komisje merytoryczno-artystyczne, wymagania inwestora oraz samą specyfikę pracy na rusztowaniu. Wolna wola twórcy była zatem tłumiona przez wymagania komisji, złożonej z nieco starszych kolegów po fachu, mających swoje gusta, ale faktycznie niedopuszczającej do realizacji skrajnych gniotów. Przykładowo, zwykle odrzucano projekty oparte kontraście kolorów niebieskiego i żółtego (niebieski zastępowano później brązami i projekt był akceptowany). Zamawiający natomiast chciał, aby na reklamie znalazły konkretne informacje, bez oglądania się na to, czy zbyt wielka ilość tekstu nie zaburzy kompozycji. Sami twórcy nie mogli również zbytnio przesadzać z zaawansowaniem projektu, aby podczas realizacji nie stanąć przez zadaniem nie do wykonania.

Jednakowoż nie zapominajmy, że reklama socjalistyczna miała jedynie rzetelnie informować i nie wzbudzać w odbiorcy zbytniego konsumpcjonizmu, poza tym dopuszczała wszelkie środki i techniki stosowane na Zachodzie! Co więcej, sami twórcy dosyć szybko zorientowali się, że realizowanie wielkoformatowych malowideł reklamowych daje im możliwość przemycenia na ulice swojej sztuki i pewnych bieżących nurtów w sztuce. Jest to cecha charakterystyczna dla murali III generacji, gdzie funkcja informacyjna została zepchnięta na margines (dosłownie i w przenośni), a miasto stało się wielką galerią. Przerost formy nad treścią (stwierdzenie bez cienia sarkazmu) szczególnie nasilił się już w latach 80. w warunkach kryzysu, kiedy to nie malowano już reklam drażniących odbiorcę widokiem towarów i tak nieosiągalnych na rynku. Tu już można mówić o pewnej wolności twórców reklam na ścianach w czsach PRL-u.

Tworzenie murali

Projektowanie rozpoczynało się od dobrego pomysłu i kartki papieru. Podstawą był kontur ściany, na której miał powstać mural. Twórcy dobierali wielkość napisów i grafiki do rozmiarów budynku, dbali o wyważenie motywów oraz dobierali odpowiednią kolorystykę. Często dla potrzeb kompozycyjnych wykorzystywano układ kominów, okien, czy skosy dachu. Samo liternictwo, dziś dostępne za jednym kliknięciem myszki, wcześniej było pozyskiwane na drodze mozolnego fotograficznego powiększania kalkomanii (importowany "Letraset" lub polski "Kalgraf") w celu uzyskania rozmiaru i kroju czcionki odpowiedniego dla danego projektu. Samo malowanie wykonywano z rusztowań, rzadziej używano mobilnych wież czy podnośników elektrycznych. Prace trwały w zależności od ściany od kilku dni do nawet dwóch tygodni. Używano prostych narzędzi, jak sznurki, piony, krzywiki. Pojawiały się również szablony, także perforowane (przeprucha). Wykonując reklamę posługiwano się projektem w skali z naniesioną siatką. Sporadycznie w miarę możliwości stosowano rzutnik czy krótkofalówki. Najczęściej prace wykonywała grupa dwu-trzy osobowa, rzadziej pojedyncze osoby.

Twórcy

Projektowaniem grafik parali się absolwenci wyższych szkół plasycznych, m.in. Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Łodzi (dziś ASP). Dzięki temu projekty stały na wysokim poziomie i najczęściej przez komisję artystyczną przechodziły bez problemu. Realizacją albo zajmowały się osoby odpowiedzialne za projekt, albo zlecały to innym artystom, lub zdolnym rzemieślnikom. Efektem były realizacje na wysokim poziomie. Twórcy murali działali także na innych polach: byli projektantami neonów, wystrojów pomieszczeń i sklepów, twórcami kompleksowych rozwiązań w dziedzinie estetyki przestrzennej. Oczywiście, zajmowali się również twórczością własną, mają na swoim koncie wiele wystaw i nagród. Dziś są wykładowcami, twórcami niezależnymi lub odpoczywają na emeryturze, wciąż malując lub projektując.

O zbiorze

Prezentowane w tym serwisie realizacje to efekt pracy badawczej sięgającej roku 1999. Lista murali nie jest ani alfabetyczna, ani tematyczna - jest to swoisty zapis kolejnych odkryć zarówno fizycznych w mieście, jak i historycznych. Każde malowidło posiada swój numer inwentarzowy. Jeśli wcześniej na tej samej ścianie było inne, otrzymuje ono oznaczenie literowe (obecny np. 001, wcześniejszy 001 A, itd.). W niektórych przypadkach rozdziela się dokumentację, jeśli na przykład na ścianie były dwie reklamy naraz, nadając im dodatkowe numery (001 1, 001 2 itd.). Sam spis alfabetyczny, rzeczy, ciekawostek itp. znajduje się w sekcji MURALE. Odpowiednie opracowania mają realizacje współczesne (PO 1990) i stare (NAPISY).

 

© Łódzkie Murale  ·  Ostatnia aktualizacja tej strony: 1.12.2015