Żeby było ładnie
Żeby było ładnie

W lipcu 2015 roku ukazała się książka Sebastiana Frąckiewicza o przewrotnym tytule "Żeby było ładnie. Rozmowy o boomie i kryzysie street artu w Polsce", wydana przez Miejską Galerię "Arsenał" w Poznaniu. Jest to zbiór wywiadów z twórcami, badaczami i innymi aktywistami urban artu, którego zadaniem jest odpowiedzieć na pytanie "skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak... źle".

Czy w Polsce rozpętała się epidemia "muralozy"? Czym jest dzisiejszy street art? Czy sztuka ulicy to sztuka na ulicy, czy już w galerii? Czy urban art musi być społecznie zaangażowany, czy też hermetyczny? Czy sukces w dziedzinie street artu automatycznie oznacza komercjalizację? Jaka jest przyszłość festiwali murali? Dla kogo one powstają? Czy muszą coś przekazywać? Te pytania, oraz wiele innych, padają w książce niejednokrotnie i - jeśli wolno mi uchylić rąbka tajemnicy - wcale nie ma na nie jednoznacznych opowiedzi.

Kilkukrotnie w wywiadach przewija się również wątek łódzkich murali z czasów PRL-u - jak się okazuje, wciąż ciekawych i na nowo odkrywanych. Te dawne reklamy usług i przedsiębiorstw, zdają się powracać jak refren znanej, ale nieco zakurzonej piosenki. Czy realizacje z lat 60., 70. i 80. cokolwiek jeszcze znaczą dla dzisiejszych twórców? Czy są odniesieniem, czy też prehistorią dla współczesnych artystów? Warto poczytać, chociażby dlatego, że te dawne murale wciąż nie pozwalają o sobie zapomnieć. Kto wie, czy doczekają się tryumfalnego powrotu?

Autor, nota bene mój rocznik, pozostawia czytelnikom osąd nad dzisiejszym urban artem. Ja natomiast uważam, iż dopiero za jakieś 10 lat będziemy mogli z dystansem spojrzeć na współczesne zjawiska w sztuce ulicy i na spokojnie ocenić, które z nich były najciekawsze. Życzę miłej lektury!

     

 

© Łódzkie Murale · Ostatnia aktualizacja tej strony: 1.12.2015